Czy content pomaga w promowaniu marki? Tak, ale nie każdy. Samo tworzenie treści nie wystarczy, żeby przekonać do siebie odbiorców. Zanim staną się klientami, trzeba im coś zaoferować, a czasem nawet wyprzedzić ich oczekiwania. Jak w takim razie wybić się dzięki tekstom? Wyjaśnię to na przykładzie trzech różnej wielkości marek.
The Huffington Post – krótsze jest lepsze
Amerykański portal internetowy to przykład kreowania nowych trendów w mediach. Serwis powstał w 2005 roku z inicjatywy Arianny Huffington i Kennetha Lerera. Oboje już wcześniej odnosili sukcesy zawodowe, co pozwoliło im zebrać fundusze na uruchomienie medium nowego typu. Na początku ery mediów społecznościowych i na dwa lata przed pojawieniem się pierwszego smartfona postanowili tworzyć treści, które można byłoby łatwo udostępniać innym.
Potencjał The Huffington Post szybko odkryli kolejni inwestorzy. Dzięki ich funduszom założyciele rozbudowali redakcję. Zawodowi dziennikarze pisali krótkie komentarze do bieżących wydarzeń oraz artykuły. Z czasem na łamach portalu zaczęły pojawiać się dłuższe teksty. Siłą serwisu, który od 2017 roku nazywa się HuffPost, nadal są jednak skondensowane treści.
The Huffington Post wyznaczył ścieżkę, którą wkrótce podążyły wszystkie serwisy newsowe i nie tylko. Krótkie formy pozwalały szybko poznać najważniejsze informacje, a więc można było czytać je np. w drodze do pracy.
Niedługo po uruchomieniu działalności, gdy smartfony na dobre zagościły w kieszeniach milionów ludzi, taki sposób konsumpcji treści przyjął się powszechnie. Tak więc łatwo przyswajalny content z dwuosobowego biznesu uczynił wielkie, opiniotwórcze medium.
Czego możemy nauczyć się od HuffPost?
✔ Tworzenia krótkich treści, a więc łatwych w odbiorze.
✔ Oznaczania udostępnionych newsów swoim logo, a tym samym zwiększania rozpoznawalności marki.
✔ Przewidywania trendów, które już wkrótce staną się powszechne w internecie.
John Deere, czyli Twój rolniczy ekspert
O tym, jak content wpływa na wizerunek marki i ułatwia jej promocję, niektórzy ludzie wiedzieli już w XIX wieku. Tę świadomość mieli też bracia John i Charles Deere, założyciele Deere & Company. Obecnie amerykańska firma znana jest przede wszystkim z ciągników sygnowanych imieniem i nazwiskiem jednego z twórców przedsiębiorstwa. Osoby zajmujące się rolnictwem cenią sobie również magazyn „The Furrow” – ten anglojęzyczny periodyk powstał w 1895 roku.
Obecnie „The Furrow” istnieje w internecie. Do innych zmian jednak nie doszło. Od ponad stu lat Deere & Company wykorzystuje content do prezentowania się jako firma pomagająca rolnikom poszerzyć zawodową wiedzę oraz poznać nowinki technologiczne, które ułatwią im pracę. Oprócz tego na portalu można przeczytać historie osób, które osiągnęły biznesowy sukces w sektorze rolniczym.
„The Furrow” jest przykładem stosowania marketingu treści w celu podtrzymywania opinii branżowego eksperta przez Deere & Company. Chcę jednak zwrócić uwagę, że na wizerunek marki wpływają nie tylko merytoryczne teksty. Wszystkie artykuły są okraszone pięknymi zdjęciami. Jak widać, nawet traktor lub maszynę budowlaną da się przedstawić w atrakcyjny sposób. Moim zdaniem fotografii na takim poziomie nie powstydziłoby się nawet National Geographic.
Czego możemy nauczyć się od Deere & Company?
✔ Kreowania wizerunku marki jako tej, która zatrudnia ekspertów z danej branży.
✔ Tworzenia treści pomocnych dla osób zainteresowanych poszerzeniem swojej wiedzy z danej dziedziny.
✔ Wykorzystania fotografii jako środka przekazu dopełniającego treść w atrakcyjny sposób.
Psiedszkole – siła wszechstronnego contentu
HuffPost oraz Deere & Company są gigantami w swoich branżach. Chciałbym jednak pokazać, że treści potrafią wypromować również mniejsze biznesy. Szkoła tresury psów Psiedszkole prowadzi niezwykle wszechstronny content marketing. Jeden z jego kluczowych elementów to blog.
Dzięki wpisom opiekunowie czworonogów mogą lepiej zrozumieć ich zachowanie, przeczytać praktyczne porady na temat kontaktów z pupilem, poznać zalety i wady zabawek i akcesoriów dla tych zwierząt czy dowiedzieć się różnych ciekawostek.
Komunikację z klientami dopełniają darmowe i płatne webinary oraz profil na Instagramie. Muszę przyznać, że jak na dość niszową działalność Psiedszkolu udało się zebrać imponującą liczbę obserwujących wynoszącą ponad 36 tys. osób.
O tym, jak treści pomogły firmie, najlepiej przekonać się po wpisaniu w wyszukiwarkę frazy „szkoła tresury psów”. Google stara się dopasować wyniki do lokalizacji urządzenia, przez co na pierwszych miejscach pojawiają się okoliczne ośrodki. Strona, której ze szkół dla zwierząt jest następna? Witryna Psiedszkola. Natomiast w coraz popularniejszej wyszukiwarce Bing znajduje się ona na szczycie wyników organicznych.
Czego możemy nauczyć się od Psiedszkola?
✔ Jednoczesnego wykorzystywania wielu kanałów komunikacji z klientami – bloga, webinarów i mediów społecznościowych.
✔ Tworzenia wartościowych treści, czyli takich, których internauci naprawdę poszukują.
✔ Wzorowego pozycjonowania firmowej strony w wyszukiwarkach Google, Bing i DuckDuckGo.