Życie pisze różne scenariusze, a niektórych z nich nie da się powtórzyć nawet w kontrolowanych warunkach. Wiedzą o tym twórcy tzw. virali, które zbierają dużą publiczność. Potęgę tego formatu często wykorzystują marketingowcy, tworząc w ten sposób niecodzienne reklamy.
Ciekawe reklamy firmy – twórcami reklam mogą stać się konsumenci
Specjaliści od marketingu muszą być kreatywni, a do tego stale wymyślać nowe oraz chwytliwe przekazy reklamowe. Bywa to męczące i czasochłonne. Zwłaszcza że rezultaty ich działań nie zawsze są warte zachodu. Niektóre treści – pomimo ogromu wysiłku i pracy – po prostu nie przyciągają nowych klientów.
W kwestiach marketingowych czasem warto polegać na konsumentach, którzy niekiedy chcą polecać ich ulubione firmy innym – i zwykle są w tym naprawdę pomysłowi. Wystarczy dać im do tego dobry pretekst.
Marketing w sieci – na czym to polega?
Dostęp do internetu pozwala publicznie komentować nietypowe i niecodzienne zdarzenia, bo właśnie takie cieszą się dużym rozgłosem wśród odbiorców. Prawie nikt nie rozmawia z uwielbieniem o zwykłych, codziennych tematach.
Konsumenci nie będą konwersować ze sobą o przeciętnych firmach, zwłaszcza tych niewyróżniających się niczym względem pozostałych. Za to chętnie wymienią się między sobą opiniami w kwestii biznesów zaskakujących ich czymś pozytywnym bądź też negatywnym. I właśnie na tym polega marketing szeptany.
Treści viralowe – musisz umieć je wykorzystywać dla własnych korzyści
Korzystanie z marketingu szeptanego nie musi być wcale trudnym zadaniem do wykonania. Wystarczy świadomie zdecydować się na uczestnictwo w viralowych wydarzeniach. Ich rozgłos może stać się wówczas także Twoim.
Użytkownicy sieci śledzą ważne i popularne, a zwłaszcza problematyczne wydarzenia. Ciekawią ich opinie innych internautów. Równie chętnie dzielą się własnymi spostrzeżeniami. Co ważne, bardzo cenią sobie osoby oraz firmy myślące podobnie do nich. Ludziom zależy na potwierdzeniu swoich przekonań.
Możesz to wykorzystać i zaznaczyć swoją obecność online. Komentuj, reaguj, udostępniaj, a czasem przerabiaj znany content, ale rób to w przemyślany i odpowiedzialny sposób.
Kampanie viralowe muszą być na czasie – wykorzystywane treści nie mogą być stare
Internet jest ciągle żywy i szybko się zmienia. Popularne niegdyś „Ice Bucket Challenge” i „Hot 16 Challenge” (razem z występem prezydenta Polski) szybko stały się reliktami przeszłości. Podobnie memy z wykorzystaniem „trollface”.
Nawiązywanie do dawnych trendów to strata czasu. Głównie dlatego, że:
- zostały one już dostatecznie wykorzystane przez innych;
- istnieje duże ryzyko zostania określonym mianem boomera;
- nie zostaną one pozytywnie ocenione w obecnych czasach.
Zależy Ci na sukcesie? W takim razie twórz kampanie viralowe będące odpowiedzią wyłącznie na obecne wydarzenia. Liczy się aktualność.
Virale cieszą się popularnością przez ułamek sekundy – musisz być na bieżąco
W 2020 roku użytkownicy apki mBanku zaobserwowali wysyp dziwnych powiadomień PUSH. Na ekranach urządzeń mobilnych setek tysięcy osób pojawiły się nietypowe komunikaty o treści:
- „ęśąćż”;
- „wiadomość testowa; test wiadomości push”;
- „mBank pozdrawia :)”.
W środowisku internetowym zahuczało, a internauci zaczęli ze sobą ochoczo dyskutować. Wielu konsumentów zastanawiało się nad powodem zaistnienia tak istotnego kłopotu w działaniu oprogramowania giganta bankowego. Rodziło to dosyć poważne obawy na temat bezpieczeństwa rozwiązań stosowanych przez mBank. Początkowo nie wszyscy rozumieli, że to tak naprawdę nic groźnego. Ot, zwykłe przeoczenie.
Przedstawiciele mBanku musieli zareagować i zdecydowali się na coś nietypowego. Wytłumaczyli całe wydarzenie – rozwiewając istotne wątpliwości – przeprosili, a potem postanowili zażartować z sytuacji. To było strzałem w dziesiątkę. Społeczność szybko zrozumiała, że każdy popełnia błędy, a nie wszystkie z nich muszą być niebezpieczne. Eksperci marketingowi przeobrazili kryzys PR w wielki sukces. To godne podziwu.
Niektóre firmy zdecydowały się nawet dowcipnie nawiązywać do wpadki banku w ramach RTM (ang. Real Time Marketing). Przyniosło im to wizerunkowo wiele dobrego.
Tylko że w pewnym momencie żartować z wykorzystaniem kultowego „ęśąćż” zaczęli wszyscy. Ostatecznie oberwało się nie mBankowi, a wszystkim tym biznesom, którym zarzucono brak kreatywności. Prosty z tego wniosek: virale cieszą się popularnością przez ułamek sekundy.
Negatywny viralowy content – czasem nie warto ryzykować dla rozgłosu
W 2024 roku popularne stały się wydarzenia dotyczące dwóch sieci handlowych, Biedronki oraz Lidla. Na numery komórkowe posiadaczy zarejestrowanych użytkowników apki Biedronka – Shakeomat, gazetki zaczęły przychodzić wiadomości tekstowe o treści sugerującej istotną przewagę cenową przedsiębiorstwa.
Nie zostało to ocenione pozytywnie przez konsumentów. Biedronce zarzucono tworzenie nieetycznych oraz negatywnych w skutkach reklam. Sprawą szybko zaczęły interesować się też mainstreamowe media, a klienci drugiego sklepu niemalże natychmiastowo stanęli w obronie sieci, oczywiście, głośno punktując jej wszystkie zalety.
Atakowany Lidl nie mógł wyobrazić sobie dla siebie lepszego marketingu. Dotychczasowi klienci sklepu – bez żadnych namów – zaczęli zachęcać bliskich do zaprzestania robienia zakupów w Biedronce. Gwoździem do trumny sprzedawcy z owadem w logo okazały się liczne przeróbki niesławnych SMS-ów, które stały się memem.
Trzeba pamiętać o tym, że virale są bronią obusieczną. Można na nich wiele zyskać, ale również stracić. Czasem po prostu nie warto ryzykować dla rozgłosu.
Treści viralowe – tania reklama, która zapewnia znakomite rezultaty
Skutecznie opracowane kampanie marketingowe z wykorzystaniem treści viralowych:
- zwiększają zaangażowanie użytkowników;
- skutkują napływem ruchu na stronie;
- poprawiają widoczność biznesu (nie tylko w internecie);
- są tanie w realizacji.
Warto więc sięgnąć po tę formę reklamy, jednak trzeba wziąć pod uwagę wiele czynników, aby podjęte działania nie podziałały na niekorzyść firmy.